Odpoczynek po podróży dobiegł końca. 20 października 2008 wybraliśmy się z Majkelem na dworzec autobusowy by udać się do Pokhary i zacząć nasz treking. Oczywiście wszyscy spotkani w Katmandu ludzie mówi nam ile to turystów jest i że autobusy do Pokhary są tak zapełnione ze nie mamy co marzyć o bilecie i miejscu. Nie zrażeni tymi optymistycznymi informacjami bez biletów udaliśmy się do autobusu. Trzy były zapełnione, ale w innych znalazło się miejsce, cena biletu 450 rupi od osoby, oczywiście cena bardzo wyjściowa, bo skończyło się na darmowym przejeździe do Pokhary ;). Podróż długa, trochę nami potrząsało, ale po 7 godzinach dotarliśmy do celu. Pokhara to spokojne miejsce, choć na dworcu nie brakowało ataków ze strony taxi, ale wyszliśmy obronną ręką i udaliśmy sie do hotelu na Lakeside. Hotel nazywał się Mayour. Fajne położenie, a z dachu przepiękny widok na Machapuchare - Świętą górę Nepalu (6993 m) oraz masyw Annapurny. Tego samego dnia udaliśmy się po TIMS (Trekkers' Information Management System) wydawany za darmo !!! oraz permit (pozwolenie) koszt 2000 rupi. Na miejscu w biurze do wypełnienia jest masę formularzy jak wszędzie w Nepalu, oraz potrzeba 4 zdjęcia (2 do TIMS-u i 2 do permitu). Załatwianie trwało może z 30 minut, ale wszystko załatwiliśmy jednego dnia, tuż przed zamknięciem biura ACAP. Mając w kieszeni wszystkie potrzebne papiery dosiedliśmy wcześniej wypożyczony skuter i udaliśmy się na przejażdżkę. Było zabawnie, czasami zapominaliśmy że ruch odbywa się inną stroną. Wieczór skończyliśmy kolacją w miłym towarzystwie, w miłej knajpce do której wracaliśmy każdego dnia podczas naszego pobytu w Pokharze (piwko Everest 130 rupi !!!). Podczas kolacji spotkaliśmy super gościa, który udzielił nam cennych wskazówek odnośnie trekingu. Treking do ABC zaczynaliśmy w Phedi, czyli tam gdzie inni kończyli, tak z przekory ;) Co do wskazówek, treking nie jest trudny trzeba być przygotowanym na to że pokona się tysiące stopni schodów, co po pogody, to jak jest słońce jest bardzo ciepło, więc praktycznie można iść w sandałach, mimo że miejscami jest wilgotno, a tym samym duszno brak insektów. Im wyżej tym drożej, nie dotyczy to noclegu praktycznie na całej trasie koszt noclegu wynosił 200 rupi za pokój dwuosobowy (Jhinu - 160 rupi). Najlepiej wyruszać na trasę trekingu z samego rana (6-7 rano) najlepsze widoki, 13-14 kończyć dzień, łatwo wtedy o miejsce w guest hausach i ciepłą wodę pod prysznicem, ważne w okresie dużego ruchu turystycznego (październik - listopad) kiedy to idą grupy zorganizowane z przewodnikami i porterami którzy idą szybciej i rezerwują miejsca dla całej grupy w guest hausach. My mieliśmy problem w Deurali, to znaczy mieszkaliśmy z Australijczykiem w pokoju, było miło i sympatycznie a najważniejsze że ciepło ;) Na treking najlepiej nie zabierać dużo rzeczy, jeśli nie ma się portera. Po drodze można sobie prać i suszyć. Najważniejsze rzeczy to śpiwór, czapka, rękawiczki (w ABS i MBC w październiku jest naprawdę zimno szczególnie z rana). A i chyba rzecz najważniejsza dotyczy wody. Powyżej New Bridge nie kupi się wody w butelce (ochrona środowiska, bardzo słusznie !!) jest tylko woda gotowana i obowiązuje ta sama zasada im wyżej tym drożej. Super wyjściem jest zaopatrzenie się w Pokharze w aptece w tabletki odkażające wodę (koszt 40 rupi, 10 tabletek na listku). Jedna tabletka odkaża 5 litrów wody i nadaje się do picia po 30 minutach. Idealne wyjście, sprawdziliśmy i wszystko było i jest okej ;) No to chyba wszystko, a i jeszcze przydają się kijki, ale te można załatwić na trasie w postaci kijków bambusowych. Późnym wieczorem, dokonaliśmy segregacji rzeczy i zapakowaliśmy to co było najpotrzebniejsze, resztę rzeczy zapakowaliśmy w worki na śmieci i zostawiliśmy w hotelu w celu przechowania. Następnego dnia zaczęliśmy treking pierwszy etap to Phedi - Tolka, ale wcześniej była taksówka......